Z życia wzięte

04.09.2006

Wrocław, POLAND

 Do strony głównej

Waldemar Wietrzykowski      kontakt © 2006  net3plus www.net3plus.polhost.pl

Mobbing w pracy. Pismo procesowe 3 str 6

 

Aby raz w końcu to do Pozwanego dotarło, że Wnioski Komisji Antymobbingowej były sprzeczne z wyrokiem Sądu z 27.02.2006 r., o czym już wiele pisałem i dowodziłem w pozwie i moich pismach procesowych, aż do znudzenia, proszę Pozwanego najpierw o przeczytanie treści udzielonej mi kary upomnienia, potem treść wyroku Sądu, potem treść wniosków Komisji Antymobbingowej, w sprawie oceny mojej pracy, do czego komisja nie była władna, ponieważ zakresem jej zainteresowania powinna być tylko ocena, czy był stosowany mobbing, czy nie, jak to sam przyznał na stronie 7 (Komisja Antymobbingowa powinna rozstrzygać moją skargę na stosowany wobec mnie mobbing).

Pragnę powiedzieć, że bardzo lubię dowodzenie, oparte na wykazaniu sprzeczności, różnych części pisma procesowego Pozwanego (jak to zrobiłem powyżej), ponieważ najmniej kosztuje mi to czasu pracy.

W sprawie twierdzenia Pozwanego, że niczym nie poparte jest moje stanowisko, że pracownicy w trakcie przesłuchań przed Komisją Antymobbingową zatajali swoje odczucia, dotyczące wykonywanej pracy, pragnę powiedzieć, że teraz po tym wszystkim, co doświadczyłem u Pozwanego, też bym zatajał swoje odczucia, jak oni to robili i też mi radzili, abym tak robił. Ja postępowałem zgodnie z tym, co twierdzi Pozwany, i widać jak na tym wyszedłem. Miałem widocznie mniejsze doświadczenie od ich. Teraz to przyznaję.

W sprawie dostarczenia moich materiałów dowodowych (28 e-maili i pism zbindowane razem) do Komisji Antymobbingowej, Pozwany swą wypowiedzą dowodzi, że nie chce ich dostarczyć. Wykaz tych załączników podałem w piśmie, do których dostały dołączone te materiały (Pozew, zał. 21). Moje materiały,. zawsze są uporządkowane oraz zbindowane i w takiej formie dostarczyłem do Komisji, jak i teraz dostarczam do Sądu, a Sąd dostarcza Pozwanemu. Przesłanie wspomnianych materiałów do Sądu, jest bardzo prostą sprawą. Wystarczy włożyć w kopertę zbindowany plik moich materiałów i przesłać. I proszę się nie martwić kwestią wystąpienia tych samych pism w innych miejscach dokumentów i służących do dowodzenia w innym zakresie tematycznym. Pragnę zauważyć, iż poprosiłem Pozwanego, za pośrednictwem Wysokiego Sądu, o bezwarunkowe dostarczenie tych dokumentów o dużej wartości dowodowej, bez warunkowania ich wydania.. Nie przesłanie ich spowodowało, opóźnianie dowodzenia, a tym samym opóźnienie całego postępowania sądowego. Może Pozwany dysponuje duża ilością czasu na długie prowadzenie rozprawy sądowej. Ja tego czasu nie posiadam i pragnąłbym, aby ten czas wynikał z samej rozprawy, a nie był on powiększany o celowe i przemyślne działanie Pozwanego. Wnoszę więc do Wysokiego Sądu o udzielenie upomnienia Pozwanemu, za utrudnienia postępowania sądowego, z przyczyny robienia trudności w dostarczaniu materiałów dowodowych i tym razem bezzwłoczne i bezwarunkowe ich dostarczenie Wysokiemu Sądowi. Wnoszę też do Wysokiego Sądu o pouczenie Pozwanego, aby zachował Powagę i już na przyszłość nie robił takich trudności. Tupetem Pozwanego jest, blokowanie dostarczenia do Wysokiego Sądu dokumentów, w postaci powoływaniem się na artykuły prawne, aby tylko posiadanych, przez siebie, dokumentów Sądowi nie dostarczyć. Nie będę przecież składał podania do Wydziału Personalnego z wnioskiem o wydanie dokumentów, a potem oczekiwał tygodniami, najpierw na ich leżakowanie w Sekretariacie, potem na proces podejmowania decyzji, potem na zatwierdzenie decyzji ich wydania i sam rytuał ich wydawania, a potem przesyłania. Pozwany nie musi mnie też pouczać o ciążącym na mnie obowiązku, raz już mnie pouczył, wybranym z listy takich swoich obowiązków, np. obowiązku zapoznania się z regulaminem, zgodnie z paragrafem, z którego treścią się jeszcze nie zapoznałem, bo regulaminu nie widziałem

Nawet nie przypuszczałem, że jak poproszę o usunięcie z moich akt nałożonej mi kary upomnienia, to usunięcie zostanie dokonane dosłownie poprzez wyrzucenie dokumentów, wśród których była decyzja Sekretarza Miasta z up. Prezydenta Wrocławia oraz sam wyrok Sądu “W Imieniu Rzeczypospolitej Polskiej” wraz z pieczęcią sądową, do kosza. Teraz już wiem, dlaczego Pozwany nie respektuje, decyzji wyroku Sądu, w rozpowszechnianych informacjach Komisji Antymobbigowej oraz w swoich pismach procesowych, bo ich już nie ma, a jak nie ma, to ich Pozwany nie respektuje. U Pozwanego się nauczyłem, że wszystkie ważne dokumenty powinny być przechowywane w aktach bieżących, a nieaktualne przekazywane do archiwum. W moim przypadku, nałożona kara upomnienia jeszcze istnieje, ponieważ nie otrzymałem dokumentu zmieniającego tamtą decyzję. Nawet wyrzucanie do kosza nic nie pomoże, bo ja dysponuję jeszcze kopią starej decyzji. Ładnie byłoby i uczciwie ze strony Pozwanego, jakby z decyzją zmieniającą, wyrównał mi straty pieniężne, wynikające z nie otrzymania nagród i premii z tytułu istnienia uwarunkowania, że może ją otrzymać tylko osoba, która nie jest w okresie obowiązywania kary upomnienia (1 rok). Oczekuję od Pozwanego, iż taka decyzji zostanie niebawem wydana, a drugą kopię jej otrzymam. Zaznaczam, iż decyzja Sekretarza Miasta z up. Prezydenta Wrocławia, może być zmieniona, tylko przez co najmniej równą osobę,. I proszę uprzejmie o uzupełnienie moich akt osobowych o wyrok Sądu, pragnę, aby tam był. W razie potrzeby kopią dysponuję.

W sprawie wdrażania innego programu dotyczącego systemu obiegu dokumentów w Urzędzie Miejskim, o którym Pozwany pisze w piśmie procesowym począwszy od strony 12. Jak wynika z tej treści bardzo szybko zmieniła się definicja i filozofia etapów ETAP I i ETAP II, dotyczących sytemu rejestracji i obiegu dokumentów. Zgodnie z projektem pisma okólnego, który miał być zatwierdzony przez Prezydenta Wrocławia w styczniu 2006 roku (zał. 37 do pozwu) ETAP I i ETAP II opracowany przez zespół ISO, dotyczył kolejnych etapów wdrażania programu komputerowego PismaSQL. Natomiast po moim odejściu ETAP II uległ metamorfozie i dotyczy teraz programu komputerowego nabywanego w drodze przetargowej. Pozwany wprowadza Wysoki Sąd albo Prezydenta Wrocławia w błąd pisząc na stronie 13, cytuję “I zatem wiadomym było, że nie jest to rozwiązanie docelowe , ale jest kluczowe i bezwzględnie konieczne dla przeprowadzenia ETAPU II.”, koniec cytatu. Ja zadaję Pozwanemu pytanie, w jakiej formie była wiadoma treść ETAPU II od początku 2003 r., ta, z projektu pisma ogólnego Prezydenta Wrocławia, czy ta wynikająca z treści pisma procesowego. 

Widzę tu dziwną właściwość. Projekty ETAPÓW I i II nie są opracowane przed realizacją zadania, lecz po realizacji zadania. Nie zadania wzorują się na projekcie, a projekt na realizacji zadań. I dziwnie ewaluuje treść tych projektów. Po koniec mojej pracy projekty etapów wzorowały się na moim programie PismaSQL i wykonanych przeze mnie pracach tak, jak w załączniku 37 do mojego pozwu z dnia 23.04.2006 r. A już w piśmie procesowym pozwanego z dnia 21.08.2006 r. całkowicie się zmieniły, szczególnie etap II, który dostosował się do programu aktualnie nabywanego w drodze przetargu. Jest to tak zwany wirtualny projekt, który nigdy nie powstał w drodze wstępnej analizy prawdziwych potrzeb Urzędu, bo wówczas byłby niezmienny w ogólnej swej istocie. W takim wirtualnym projekcie nie planuje się strategii podejścia na rozwiązanie danego problemu, ani nie opracowuje się założeń wstępnych do projektowanej aplikacji. Taki wirtualny projekt powstaje w czasie końcowym lub po skończeniu zadania i praktycznie nie wymagający, ani wiedzy ani wysiłku. Celem głównym wirtualnego projektu jest zazwyczaj uzyskanie dodatkowej nagrody na udane przedsięwzięcie, jeżeli wszystko się powiedzie. Jeżeli Pozwany się oburzy na to, co napisałem, to proszę zapoznać się najpierw z projektem pisma okólnego Prezydenta Wrocławia. ze styczna 2006 r. autorstwa Pani Maćko z Wydziału Organizacyjnego i Prawnego, a następnie proszę przeczytać tekst pisma procesowego z dnia 21.08.2006 r. począwszy od strony 12. Na robieniu czarnego w białe i odwrotnie zdążyłem się już w przypadku Pana Rafała Hanysa przyzwyczaić. Jednym z przykładów jest niepewność w określeniu, jaki dział mi sam przydzielił oraz zakres obowiązków. I jeszcze jedno dodam. Jeżeli byłyby przygotowane założenia wstępne do programu, to gdzie zostałyby skierowane w Wydziale Informatyki skoro, ani działu projektowania już nie ma, ani nawet funkcji specjalisty do projektowania i programowania (można sprawdzić w Regulaminie Organizacyjnym). W takim przypadku wystarczy udać się do zaufanej firmy, przepisać wszystkie specyfikacje posiadanej przez nią aplikacji i omijając dział projektowania Wydziału Informatyki, którego i tak już nie ma, zapisać wymagania na zapotrzebowaniu na aplikację w postępowaniu przetargowym, a już wiadomo, że tylko ta firma wygra, bo najbardziej spełnia specyfikacje wzorowane na swojej aplikacji. Przy okazji tego przetargu sporządza się projekt wstępny oparty na tych specyfikacjach i zgłasza się wniosek o nagrodę, za tak dobrze udane przedsięwzięcie. Wszystko jest tak jasne, jak dwa plus dwa. A gdyby Pozwany oburzył się na to, co powyżej napisałem, niech wskaże dział projektowania i programowania na Wydziale Informatyki, który zgodnie z Regulaminem Organizacyjnym tego wydziału § 8 punktem 2 przyjmie materiały dostarczone przez komórkę organizacyjną Urzędu i przeprowadzi projektowanie i programowanie zgodnie z tymi materiałami. Twierdzę, iż żaden z działów Wydziału Informatyki nie posiada, w obecnej chwili, zakresu obowiązków w zakresie projektowania i programowania (wykaz obowiązków § 10 Regulaminu). Jeżeli Pozwany wskazałby mi Dział Systemów Komunikacyjnych, w którym można wyłoby naciągnąć takie prace, to skład zespołu, bez obrazy pracujących tam osób, dopiero raczkuje w aplikacji Lotus Notes. Za poprzedniego dyrektora, potencjał Wydziału Informatyki w dziedzinie projektowania i programowania składał się z 14 projektantów-programistów zgrupowanych w 4 zespołach w budynkach przy ul. Sukiennice, G. Zapolskiej, Świdnickiej, Nowym Targu i Włodkowica (na podstawie Regulaminu Organizacyjnego z 1 lipca 2002 r. dołączonego do uzupełnienia do pisma procesowego Pozwanego z dnia 22.08.2006 r.), którzy przyjmowali materiały bezpośrednio od zainteresowanych komórek przynależnych budynków i szybko realizowali wnioskowane zadania programistyczne. Tymczasem Pan Rafał Hanys, który potrafi dokonać porównania między językiem programowania a system operacyjnym i aplikacją – który jest lepszy, rozgonił programistów na “cztery wiatry”, aż trafili, niektórzy z nich, do okienek Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, a teraz boi się ich przesłuchania, wnioskując o jego oddalenie

Wyliczanka specyfikacji, jaką powinien spełniać docelowy Elektroniczny Obieg Dokumentów zamieszczona na stronie 13, rozpoczynająca się od słów “Elektroniczny Obieg Dokumentów powinien umożliwić m.in.:...” jest dla mnie bardzo prostą, rutynową czynnością, polegającą na prostym dopisaniu dodatkowych pół do istniejących tabel bazy danych i dokonaniu obsługi tych pól w programie. Pozwany nie musi się wysilać i mnie nie straszyć tą specyfikacją. Szkoda papieru i czasu. Na moim stole kładziono założenia do projektów aplikacji, które zawierały listę specyfikacji wymagań składających się z kilkudziesięciu stron. To, co przedstawił Poznany, to dla mnie prosta sprawa, jak i dla innych programistów z UMW. Pozwany. się jednak nie boi pokazać listy tej specyfikacji, bo już nie ma tego, kto mógłby ją zrealizować za darmo. Jeżeli Pozwany zaprzeczy temu, to niech mnie zatrudni, a zrobię to własnymi środkami, i to za darmo. 

Dalej na stronie 14 w pozycji “konieczna była zmiana technologii z QNX, czy Delhi (<- błąd w pisowni u Pozwanego, powinno być Delphi), na taką, która taką możliwość posiada.” pozwany zaczyna wprowadzać Wysoki Sąd i wszystkich czytających to pismo w błąd zakładając, że nie wszyscy znają się na specyfice technicznej omawianych tu spraw. Nie wiem czy to błąd w przepisywaniu, ale słowa Delhi nie znam. Powinno być Delphi. W którymś z poprzednich moich pism procesowych dałem do zrozumienia Pozwanemu, aby przed oddaniem pisma procesowego do Sądu zweryfikował je jakiś specjalista-informatyk, gdyż te pisma zawierają tyle błędów natury informatycznej, że nie mogę ich wprost czytać, tym bardziej, iż wie Pozwany, iż te błędy nie przejdą mojej uwadze. Otóż mówienie, że Pozwany musiał wprowadzić system Lotus Notes na miejsce Delphi i QNX, bo jest nowocześniejszy technologicznie, wywołuje u mnie gromki śmiech, a zarazem rozpacz i radzę temu Panu z dyplomami doszkolić się z wiedzy informatycznej przez wprowadzaniem jakichkolwiek zmian w Urzędzie Miejskim Wrocławia. Twierdzenie Pozwanego, że konieczna była zmiana technologii z QNX, czy Delphi na Lotus Notes, jest powiedzeniem, że jest konieczna zmiana systemu operacyjnego i języka programowania na program komputerowy. Czegoś takiego bym nie wymyślił. Trzeba przyznać, że Pan z dyplomami ma humor. Tych niedorzeczności technicznych w pismach procesowych jest tak dużo, że ręce mi opadają i aż przykro mi, w jakiś rękach znajdują się możliwości decyzyjne, w sprawie dalszego rozwoju informatyki. Aplikacja Lotus Notes i serwer Lotus Domino niech sobie będzie. Ale żeby likwidować na rzecz tej aplikacji język programowania Delphi (Object Pascal) i system operacyjny QNX (z rodziny UNIX, tak jak LINUX), to aż w głowie się nie mieści, że tak można na jednej szali stawiać i porównywać aplikację, system operacyjny i język programowania.

Pan dyrektor Rafał Hanys może oglądał zintegrowane środowisko programowania RAD w języku Delphi na moim komputerze, do błyskawicznego tworzenia zaawansowanych aplikacji w tym języku o nazwie Delphi 2006 Enterprise (produkt światowego lidera w tworzeniu narzędzi do programowania i technologii informatycznych amerykańskiej firmy Borland) i w ogóle nie znając się na tym narzędziu postanowił je zlikwidować na rzecz aplikacji Lotus Notes, co zrobił już z całym zespołem programistów. Sądzę że ten Pan ma uraz na punkcie programistów, może ma jakieś kompleksy w sferze programowania. Delphi 2006 Enterprise jest narzędziem dla programisty lub zespołów programistów do maksymalizowania ich wydajności pracy i wyposażone w najnowsze technologie informatyczne dostępne na świecie, umożliwiające programowanie nie tylko w języku Delphi, ale również C, C++,C#, ale również wspiera technologię internetową NET i zapewnia programiście doskonałe warunki do budowy interaktywnych stron internetowych (coś cennego dla projektu e-Wrocław). Delphi 2006 Enterprise umożliwia współpracę ze wszystkimi, istniejącymi na rynku, typami baz danych i ich serwerami. Ponadto umożliwia poprzez dodatkowe biblioteki współpracę z serwerem Lotus Domino i zintegrowanym pakietem programów SAP (tego Pan Dyrektor chyba nie wiedział). Przy jego pomocy można nawet zrobić samą aplikację Lotus Notes, o ile firma IBM by się nie pogniewała. A jeżeli Pozwany zaprzeczy temu, to niech mi powie, w jakim języku została sama aplikacja Lotus Notes, C, C++, czy Java? Narzędzie Delphi 2006 umożliwia oprócz Delphi pisanie w języku C i C+. A Chciałbym poinformować Wysoki Sąd, że Wydział Informatyki co dopiero zakupił Delphi 2006 Enterprise za sumę ok. 10 tys. zł i już je likwiduje bo nikt nie potrafi na nim pracować. Jeden z programistów Delphi został oddelegowany za swoje zasługi do MOPS i teraz nie ma kto pracować. Do zapoznania się z ogólną oceną pakietu Delphi 2006, którą dyrektor uznał za nie wspierającego technologii klient serwer, pragnę przedstawić ogólną charakterystykę pakietu w załączniku nr 1, bo wprost nie mogę ścierpieć, że taka niewiedza się szerzy i otumanienie w Urzędzie Miejskim Wrocławia. Zastosowana w pakiecie Delphi 2006 technologia dbExpress wykorzystuje technologię typu klient serwer do współpracy aplikacji z serwerami bazy danych i wykorzystuje ją program PismaSQL. Jak widać ze specyfikacji, Delphi 2006 Enterprise zawiera w sobie tak nowoczesne i zaawansowane technologie, że Dyrektorowi by się nawet nie przyśniło. Ja wykorzystałem tylko namiastkę tej technologii. Nie miałem warunków na pełny rozwój systemu PismaSQL, bo byłem skierowany do Działu Ewidencji i Wsparcia Użytkowników do zadań, do których należą: organizacja szkoleń w zakresie obsługi i bezpieczeństwa stanowisk użytkowników oraz zakupy sprzętu komputerowego, które to zadania Dyrektor uznał za najbardziej odpowiednie do moich prac programistycznych. A teraz jeszcze uznaje, że jest autorem tego systemu z samej tylko rzeczy, że pracowałem w Urzędzie Miejskim. Radzę dokładnie temu Panu przestudiować o prawach autorskich. Pan dyrektor nie tylko, że kierował mnie na nieodpowiednie stanowisko, z nieodpowiednimi dla mnie obowiązkami, ale tym samym pozbawił Urząd majątkowego prawa autorskiego do tego programu, bo osobistych praw autorskich i tak by nigdy nie miał.

Porównując teraz aplikację PismaSQL i aplikację Lotus Notes, którą dyrektor uważa za produkt bardziej nowoczesny. Po pierwsze, Aplikacja Lotus Notes jest już gotową aplikacją (którąś tam wersją), a aplikacji PismaSQL dyrektor Rafał Hanys nie pozwolił mi ukończyć, ponieważ po pierwsze, przydzielił mi nieodpowiedni zakres obowiązków, kierując świadomie do niewłaściwego działu, a po drugie, postarał się swoim postępowaniem, przy nagminnym stosowaniu mobbingu, pozbyć się mnie całkowicie i dokonał tego, za co można go pochwalić, wykorzystując nabyte umiejętności w tym względzie. Jeżeli rozpatrzymy możliwości technologiczne tych aplikacji do Lotus Notes wypada bardzo skromniutko. System Lotus Notes wspierają takie języki jak, języki Java lub JavaScrypt dla produkcji jego rozszerzeń funkcjonalnych, czy jak kto uważa aplikacji w tym środowisku. Natomiast system PismaSQL wspierają oprócz języków Java i JavaScrypt, do produkcji wizualnych części internetowych, również języki Delphi, C, C++ i C z uwagi na pakiet Delphi 2006 Enterprise oraz PHP dla produkcji części administracyjnych systemu, dzięki którym można już zrobić wszystko, co tylko można pomyśleć i zamarzyć. Lotus Notes wspiera technologię klient serwer, PismaSQL też wspiera. W środowisku Lotus Notes można uruchamiać aplikacje rozszerzające jego możliwości W środowisku PismaSQL też można uruchamiać aplikacje w sposób zintegrowany z tym systemem. Za przykład może posłużyć między innymi moduł RadcaSQL (obsługa radców prawnych), SprawySQL (obsługa spraw prowadzonych w Urzędzie i którego to programu Urząd nie chciał odebrać), OskSQL (którego nie pozwolono mi ukończyć), Kancelaria (obsługa poczty głównej Urzędu) i to wszystko w jednym systemie PismaSQL i zrobione w bardzo ciężkich warunkach, bo niezgodnych w powierzonym mi zakresem obowiązków, nie związanych z pracami programistycznymi, gdyż na takie przydzielił mnie Dyrektor i skazał na tą niedogodność programowania . Jeżeli chodzi o Lotus Notes, korzysta z serwera Lotus Domino oraz poprzez mechanizm DECS może współpracować z takimi systemami jak DB2, Oracle, Sybase, MS SQL, SAP. Natomiast system PismaSQL może również korzystać z serwera Lotus Domino (poprzez np. biblioteki dNotes) oraz współpracuje poprzez technologię dbExpress z takimi systemami jak Interbase, Oracle, Db2, MS SQL, Informix, SQL Anywhere, MySQL, Sybase oraz z plikowymi bazami danych XML. Może też współpracować poprzez odpowiednie biblioteki z systemem SAP. Jak więc widać z powyższego możliwości współpracy Lotus Notes z innymi systemami są podzbiorem możliwości systemu PismaSQL. Ponadto obsługa relacyjnych baz danych SQL, w technologii klient serwer, jest dla systemu PismaSQL standardem, a dla Lotus Notes nie. PismaSQL obsługuje darmowy mySQL a Lotus Notes nie. Na koniec Lotus Notes jest rozwijany przez firmę IBM zatrudniającą wiele tysięcy pracowników, która w sposób pośredni nagradza dyrektora Hanysa dyplomami za wdrażanie swojej technologii w Urzędzie w drodze promocji, a system PismaSQL napisałem osobiście, w warunkach niemożliwych do programowania, jakie mi dał dyrektor Hanys. Urząd Miejski, w dowód uznania, podziękował mi jeszcze nie zgadzając się na dalsze zatrudnianie, bo woli nie mieć własnych programistów, a kupować za ciężkie pieniądze ( nasze pieniądze) systemy komputerowe z zewnątrz. Do tych systemów chce potem dostosowywać pracę w Urzędzie, jak w przypadku zakupionego modułu finansowego SAP zamiast dostosowywać programy do pracy Urzędników.

<  1  2  3  4  5  6  7  8  9 


 Zobacz też

Autorzy: Redakcja strony, tekst i rysunki czarno-białe: Waldemar Wietrzykowski, rysunki kolorowe: Roman Wietrzykowski - lat 12