Pozostają jeszcze pytania. Dlaczego zlecenia na programy komputerowe otrzymują obecnie w zasadzie firmy zewnętrzne, zamiast programiści Wydziału Informatyki, którzy wykonaliby je za wynagrodzenie pracownika Urzędu Miejskiego Wrocławia? Prace programistyczne, przy opracowaniu takich programów, nie przerastają przecież ich możliwości. Dlaczego zostali
odsunięci z Wydziału Informatyki specjaliści (programiści) wysokiej klasy, z długoletnią praktyką i doświadczeniem w pracy dla Urzędu Miejskiego Wrocławia, przecież tacy są najbardziej poszukiwani na rynku pracy (metoda terminowości i poniżania, stosowana przez Pana Dyrektora, jest jedną ze skutecznych metod usuwania pracowników z Wydziału Informatyki)? Dlaczego nie zleca się nam nowych projektów programistycznych? Dlaczego nierówno traktuje się pracowników na Wydziale Informatyki, jednym daje się możliwości powiększania swoich kwalifikacji zawodowych, a innym nie? Pytań tych mógłbym zadawać jeszcze wiele. Wielu programistów zostało przesuniętych tylko do prac sprzętowych, marnując ich intelektualne możliwości i zgromadzone doświadczenie programistyczne w pracy w Urzędzie. W ten sposób liczba programistów Urzędu Miejskiego Wrocławia zawodowo czynnych uległa znacznemu ograniczeniu z kilkudziesięciu do kilku. W Dziale Aplikacji Wydziału Informatyki, w którym pracowałem, usłyszałem od przełożonego, że już żadne, nowe prace programistyczne nie będą nam zlecane. Osiągnięcia i sukcesy Wydziału Informatyki realizuje się obecnie za bardzo ciężkie pieniądze samorządowe, a jest to droga najłatwiejsza do realizacji, łatwo nagłaśniająca się medialnie, najmniej oszczędna i wymagająca najmniej wiedzy fachowej od organizatorów takiej informatyzacji. Jestem pewny, a fakty mnie przekonują, że byłem niewygodny dla Pana Dyrektora, ponieważ moje prace programistyczne nad komputerową rejestracją korespondencji w Urzędzie Miejskim Wrocławia (jedne z najbardziej priorytetowych zadań programistycznych dla UMW), w skład których wchodzą: elektroniczne przesyłanie rejestracji korespondencji między wydziałami, elektroniczne śledzenie dokumentów, elektroniczna rejestracja spraw i wydanych decyzji, raportowanie ilości korespondencji, raportowanie terminowości załatwianych spraw, itd. są źródłem najbardziej intratnych i dobrze opłacanych zleceń dla firm zewnętrznych. Przez politykę pana dyrektora wielu pracowników zostało skrzywdzonych i jest nadal krzywdzonych.
Polityka antymobbingowa w Urzędzie Miejskim jest tylko na papierze. Polityka zarządzania przez cele jest również na papierze. Zmuszano mnie do zmiany ZPC w całości, chociaż na szkoleniu mówiono, że jest to praca samodzielna, a uzgodnieniu podlegają jedynie wskaźniki oceny wykonywanej pracy. Ankieta o jakości pracy w Urzędzie Miejskim w ogóle nie została ode mnie odebrana. Od innych pracowników innych wydziałów wiele dowiedziałem się o celowym przesuwaniu ich wbrew ich woli między wydziałami, karaniu ich i powszechnym stosowaniu mobbingu w Urzędzie Miejskim Wrocławia, tak zwanego mobbingu ukrytego, bo tych, którzy odważyli się mówić o tym głośno, usuwa się z pracy. Nie ma żadnych możliwości, aby walczyć z mobbingiem w Urzędzie Miejskim Wrocławia. Pracownicy, którzy są mu poddani, spalają się w sobie i nie ujawniają tego w obawie przed sankcjami, a odważnym kładzie się wiele kłód pod nogi. W Urzędzie Miejskim słowo przełożonych nic nie znaczy, a obiecane podwyżki, awanse i szkolenia na drugi już dzień nie obowiązują. Omamia się, zwodzi się i karze pracowników. Pamiętam, jak w Biurze Rady Miejskiej mówiono mi, że dyrektor Rafał Hanys ma mocne poparcie i w razie czego potrafi mnie „zmiażdżyć”. Czy na tym mają polegać stosunki w Urzędzie Miejskim Wrocławia? Czy w ten sposób można wykorzystywać zajmowane stanowiska pracy? Czy Urząd Miejski Wrocławia nie obowiązuje odpowiedzialność za wydawane publiczne pieniądze? Czy nie powinny zająć się powyższą sprawą odpowiednie organy we Wrocławiu, póki nie będzie za późno i nie zostanie poczynionych zbyt wiele krzywd i strat dla gminy Wrocław?
Na zakończenie chciałbym przytoczyć słowa mojego bezpośredniego przełożonego Ireneusza Białobrzeskiego z załącznika nr 57, cytuję: „Ja nie uważam i nigdy nie uważałem, że jesteś niepotrzebny i można Cię zwolnić... . Z dużym zadowoleniem przyjąłem Cię do Działu Aplikacji – i myślę, że właśnie w ten sposób udowodniłem, że jesteś bardzo cennym pracownikiem. Tak też w dalszym ciągu myślę. Na opinię innych ludzi – w tym przełożonych – mam umiarkowany wpływ”.
mgr inż. Waldemar Wietrzykowski
< 1 2 3
4 5 6
7
Zobacz też