Z życia wzięte

07.10.2003

Wrocław, POLAND

 Do strony głównej

Waldemar Wietrzykowski      kontakt © 2003  net3plus www.net3plus.polhost.pl

"W swoje ręce" czyli historia z życia Pana Filipka - Część 4

 

- O, ho, ho, mój problem już się odleżał - pomyślał. Zaraz wskoczył do pokoju obsługi pożyczki i stanął w kolejce. Ucieszył się, bo tu kolejka nie była długa. Kilku ludzi.
- Chciałbym wziąć pożyczkę na działalność gospodarczą - powiedział do urzędniczki.
- Pożyczkę można wziąć, tylko musi Pan znaleźć najpierw pięciu żyrantów. Trzeba przy tym uważać, bo już od wielu żyrantów urząd ściąga pożyczkę - odpowiedziała urzędniczka.
- No trudno, trzeba zaryzykować - pomyślał Pan Filipek. Udał się następnie do wskazanego przez urzędniczkę pokoju, aby dowiedzieć się szczegółów.

- Musi Pan najpierw zarejestrować działalność gospodarczą, a potem sporządzić biznes plan - usłyszał w drugim pokoju. Usłyszał też wiele szczegółów dotyczących pożyczki.
- Na to i na tamto nie udzielamy pożyczek, natomiast na to niechętnie. Oprocentowanie wynosi u nas 34 % - pouczano Filipka. Zgodził się na te warunki , bo cóż miał zrobić. Otrzymał formularze do sporządzenia biznes planu.
- Rejestrację działalności już mam - pomyślał. Przypomniał sobie w tej chwili, ile wysiłku włożył w tą rejestrację. Westchnął z ulgą. Zaczął następnie czytać formularze. Po przejrzeniu ich niewiele rozumiał.
- Skąd mam wziąć te kwoty i jak obliczyć współczynniki - myślał - w dodatku na kredyt na materiały nie udzielają pożyczek, tylko na zakup maszyn. A maszynę do szycia już mam - pomyślał. Głowił się  i głowił. Nawet zasięgał porady wśród bliskich i znajomych. No chyba jest to mur nie do przebycia. Ale Pan Filipek był uparty. W końcu wartości kwotowe do formularza wziął sobie z powietrza. Ostatecznie zrobił całkiem niezły biznes plan. W tym biznes planie inwestował w  maszyny do przyszłej produkcji w zakładzie.

Podał też hipotetyczną datę zwrotu poniesionych  kosztów i zyski z działalności. - Uff! - a teraz tylko zebrać żyrantów. A to nie było łatwym zadaniem. Taki żyrant musiał odpowiednio zarabiać. Nie mógł być to byle łach. Z takiego łacha urząd nie mógłby potem ściągać pożyczkę, gdyby pożyczkobiorca nie mógł ją spłacić. Żyrant musiał dodatkowo załatwić zaświadczenie z pracy o zarobkach. I nie miał łatwego życia, bo od tej pory coś wisiało nad jego głową i powodowało, że budził się nagle w nocy zlany zimnym potem. Ale w końcu udało się Panu Filipkowi wszystko przygotować do pożyczki. 

Napisał podanie o pożyczkę, załączył gotowy biznes plan i zaświadczenia pięciu żyrantów. Udał się do Urzędu Pracy. Złożył tam podanie i umówił się na termin na rozpatrzenie wniosku. Przynajmniej obyło się tutaj bez opłat. Po upływie określonego czasu znowu pojawił się w urzędzie.
- Sprawdzałam w Urzędzie Miasta czy ma Pan zarejestrowaną działalność gospodarczą - rzekła urzędniczka.
- Rejestracja jest, dokumenty prawidłowo wypełnione są. Podanie zostało przyjęte pozytywnie - odetchnął z ulgą Pan Filipek.
- Teraz będzie Pan mógł dostać pożyczkę i będziemy co jakiś czas przychodzili z kontrolą, czy Pan postępuje zgodnie z biznes planem i czy działalność przebiega sprawnie. Jeżeli tak, to ma Pan możliwość umorzenia połowy długu, a jeżeli nie, to urząd może natychmiast zażądać zwrotu zaciągniętej pożyczki - objaśniała urzędniczka zasady udzielenia pożyczki.
No tego było już za wiele dla Pana Filipka. Żeby ktoś kontrolował jego działalność. Wkładał nosa w jego sprawy biznesowe. Żeby musiał liczyć na łaskawość urzędnika kontrolującego spłacanie pożyczki i przebieg jego działalności.
- Nie! - kicham na taką pożyczkę! Tyle zachodu i nic. I ostatecznie zrezygnował z tej pożyczki. Bardzo był wkurzony.

A sytuacja zaczęła przedstawiać się coraz bardziej niewesoło. Ponieważ miał tyle pieniędzy, co wypłacali zasiłku, najpierw mu wyrwano kabel z telewizją kablową, bo nie płacił. Potem zaczęto mu grozić, że jeżeli nie spłaci zaległości czynszowych to go podadzą do sądu. Najpierw Pan Filipek tylko się wściekał.
- A skąd mam wziąć pieniądze! Przecież nie pójdę kraść! - mówił do siebie. Lecz wówczas panował ogólny pogląd, że nie pracują tylko obiboki i migający się od opłat. Ciągle więc ponawiali spłatę zaległości.

 Szczęście zaczęło się coraz bardziej odwracać od niego. Stracił dorywczą pracę, bo nie lubił jak go wykorzystują. W dodatku wydano wówczas ustawę o eksmisji na bruk dla takich jak Filipek. Już mu nawet wyznaczyli ostatni termin spłaty zaległego czynszu.
- Co ja zrobię? Co ja zrobię? - zaczął panikować Pan Filipek.
- Żeby tylko się nie załamać - pouczał się zarazem w myśli.
- Trzeba działać na szerokim froncie, gdzie tylko można - myślał.

Dowiedział się od znajomego, że są dopłaty do czynszu, dla najbiedniejszych.
- Może to obniży narastanie mojego długu czynszowego, choć częściowo - pomyślał - taka dopłata to lepiej niż nic.
A  miał podstawy starania się o nią. Był bezrobotnym i w dodatku tak niską średnią na członka rodziny, że aż kot by się uśmiał. Poleciał więc załatwiać dopłatę.

Kolejka była duża jak w bezrobociu. Ciągnęła się od parteru aż po trzecie piętro, gdzie przyjmowali podania. Wyczekał kilka godzin w długiej kolejce, aż w końcu przyszła jego kolej.
- Czy prowadzi pan działalność gospodarczą? - zapytał urzędnik przeglądając przy tym jego nowy dowód osobisty.
- Nie - wyjąknął łamiącym się głosem, jakby coś przeczuwając.
- To Pana szczęście, bo tym, z zarejestrowaną działalnością, się nie należy - dodał urzędnik.
- Ale mam szczęście - pomyślał Pan Filipek - że nie ujawniłem swojej rejestracji. Potem urzędnik powiedział:

- Informację o tym, czy podanie zostało przyjęte dostanie Pan w pisemnej odpowiedzi do domu.
- A kiedy mogę się spodziewać tego pisma? - spytał Filipek.
- No, za dwa tygodnie, może miesiąc, ale dopłatę może Pan uzyskać dopiero za dwa miesiące - powiedział urzędnik.
- Za dwa miesiące to już będę siedział ze swoimi meblami i łóżkiem na chodniku - pomyślał Pan Filipek - nie będę już wtedy potrzebował opłacać czynszu za zajmowany chodnik.
Wrócił zmartwiony do domu.

- Skąd mam teraz wziąć pieniądze? - powtarzał w myśli - Skąd je wziąć?
- Jest! Mam wyjście! Pójdę do pomocy społecznej. Tam udzielają zasiłki na najbiedniejszych.

  1  2  3  4  5  6  7  8 

Autorzy: Redakcja strony, tekst i rysunki czarno-białe: Waldemar Wietrzykowski, rysunki kolorowe: Roman Wietrzykowski - lat 12