Złożyłem więc w dniu 16.06.2005 do Wydziału Personalnego skargę i dołączyłem wystarczające dokumenty (e-maile). Poniżej przytoczę fragment treści tej skargi:
“W związku z faktem, iż od roku stosowana jest wobec mnie silna, uporczywa presja (mobbing) moich przełożonych (narastająca w ostatnim czasie) nie jestem już w stanie wykonywać swojej pracy i zmuszony zostałem do przedstawienia swojego problemu. Presja ta polega na ciągłym podkręcaniu tempa pracy oraz ustalaniu terminów niemożliwych do wykonania przy pracy programistycznej wymagającej skupienia, cierpliwości i spokoju. Przy tym ciągle okazywane jest mi niezadowolenie z mojej pracy”,
i dalej
“Obecnie nie tylko przeszkadza mi się, ale wprost uniemożliwia prace projektowe ciągłym pośpieszaniem, wymuszaniem i poniżaniem organizowanymi pokazami nieukończonych prac projektowych. Nie mam też czasu na dalsze pogłębianie swoich kwalifikacji zawodowych, nikt się tym nie interesuje. Uniemożliwiono mi nawet wzięcie udziału w ważnej dla mnie konferencji technicznej (darmowej) służącej podwyższaniu wydajności i jakości mojej pracy, na którą zostałem zaproszony przez przedstawicieli amerykańskiej firmy Borland, lidera w dostarczaniu rozwiązań do tworzenia oprogramowania.”
i dalej
“nie otrzymałem ostatnio nawet podwyżki pensji (przesunięcie jedynie kwoty z jednej pozycji na inną), nie zezwolono mi nawet na jeden dzień urlopu (skargę pisałem w czerwcu 2005 r.), jakiego jeszcze nie miałem od poprzednich wakacji. Przed rokiem próbowano mnie odsunąć od programowania i narzucić obowiązki niezgodne z moimi kwalifikacjami i umiejętnościami polegające na przydzieleniu mi wyłącznie prac nad sprzętem. Tylko dzięki swoim staraniom zajmuję się tym, do czego zostałem w Urzędzie Miejskim Wrocławia zatrudniony i ukończyłem prace nad centralizacją baz korespondencji Urzędu”,
i dalej
“skreślany jestem ze wszelkich kursów służących podwyższaniu moich kwalifikacji zawodowych, o czym jestem informowany. Od dwóch lat nie mam klimatu do zakupu nowych pozycji książkowych (technicznych), ani nowego oprogramowania, które wykorzystuję do pracy. Odczuwam ciągłe zagrożenie utratą pracy i niepewność swojego stanowiska pracy, w perspektywie jego likwidację. Daje mi się to do zrozumienia.”
i dalej
“prace, które obecnie wykonuję, traktuje się jako leżące poza moim zakresem obowiązków (przypominam, że są to prace nad dalszym rozwojem systemu obiegu dokumentów w Urzędzie Miejskim Wrocławia), co dano mi to do zrozumienia. Program ten obsługuje obecnie cały Urząd. Wykonałem go sam, we własnym zakresie, z własnej inicjatywy, mimo, iż stale tworzono mi wiele przeszkód przy jego opracowaniu i wdrażaniu”
i dalej
“odrzucone zostało także przez moich przełożonych moje ZPC, jako złe, chociaż na spotkaniu z prowadzącym ZPC, uznane zostało przez niego jako najlepsze w trzech departamentach”
i dalej
“cały czas jestem krytykowany za nie dotrzymywanie terminu, które są mi z góry narzucane i niemożliwe do realizacji. Wymusza się podawanie kolejnych terminów realizacji zmian w aplikacji. Programowanie natomiast wymaga czasu i spokoju. To bardzo ciężka, koncepcyjna praca, niedoceniana przez osoby, które nie są wtajemniczone w meritum prac”
i dalej
“moim zdaniem nie może być miejsca na to, aby pracownik wykonywał swoje obowiązki przy ciągłym stresie wywoływanym przez kierownictwo, przy braku zapewnienia mu bezpieczeństwa i normalnych warunków pracy”
i dalej
“Jestem osobą wytrzymałą na takie presje, ale nie chcę już dalej utrzymywać tego, kosztem swojego zdrowia, w dodatku, w perspektywie, nie widać tego końca i jestem już zmęczony tym faktem. O swoich problemach sygnalizowałem już w sposób delikatny w arkuszu samooceny ZPC (program - Zarządzanie Przez Cele) i sygnalizowałem przełożonym, ale bez żadnego rezultatu, a nawet z rezultatem wprost przeciwnym.”
Przedstawione w piśmie zarzuty i materiały dowodowe (w postaci 35 załączników) były wystarczające, aby wszcząć postępowanie
antymobbingowe.
W dniu 21.06.2005 r. została powołana Komisja Antymobbingowa. i rozpoczęła swoją pracę, lecz jej prace się przedłużały i już zacząłem tracić nadzieję, że pomoże mi ona w mojej sprawie.
W dniu 20.09.2005 r., po trzech miesiącach pracy komisji antymobbingowej, w czasie których postępowanie ze strony moich przełożonych wcale się nie zmieniło, napisałem do Pana Prezydenta prośbę o interwencję w sprawie długiego toku postępowania Komisji Antymobbingowej i braku konkretnych informacji o jej pracach.
Odniosło to skutek natychmiastowy i już w dniu 30.09.2005 r. zakończyło się postępowanie Komisji Antymobbingowej. We wnioskach Komisji zawarte jednak były następujące zarzuty, które Komisja mi postawiła :
Zła organizacja pracy własnej, nie zdyscyplinowanie, nie przestrzeganie określonych terminów wykonania prac, brak wyjaśniania zaistniałych problemów, nie korzystanie na bieżąco z uwag użytkowników programu, ignorowanie poleceń przełożonych, nie korzystanie z bezpośrednich kontaktów z przełożonymi, spóźnienie się.
Ponieważ nie było żadnych dowodów na potwierdzenie postawionych mi przez Komisję zarzutów, trzy dni później, po zakończeniu się postępowania antymobbingowego, tj. w dniu 03.10.2006 r. dyrektor zwołał spotkanie, na które oprócz mnie i mojego kierownika zaprosił też byłych członków komisji antymobbingowej i udzielił mi przy wszystkich ustnego upomnienia za nieterminowość w pracy, mówiąc, że będzie to upomnienie z wpisaniem do moich akt. Teraz już był dowód potwierdzający zarzuty, jakie mi postawiła komisja w swoich wnioskach.
Jak z tego wynika, najpierw Komisja Antymobbingowa ustaliła z Panem Hanysem (stroną mobbingującą w postępowaniu tej Komisji), jakie zarzuty mają się znaleźć we wnioskach Komisji, a następnie wykreowano dowód na potwierdzenie tych zarzutów.
Znamienna jest też wypowiedź pani Mieczysławy Drużbickiej, jednego z członka Komisji Antymobbingowej, podczas przesłuchiwania Pana Hanysa przez Komisję Antymobbingową w dniu 24.06.2005, cytuję:
“To jest ważne do ustalenia, żebyśmy później miały argumenty do odparcia (..)”
dalszy ciąg zdania został utajniony, lecz jest to wystarczające na pokazanie, jakie było nastawienie do mnie Komisji
Antymobbingowej.
Podobną taktykę zastosowano w przypadku wykreowania dowodu na oskarżenie mnie, że samowolnie opuściłem stanowisko pracy. Tym razem wykorzystano taktykę prowokacji. O tej historii napiszę też i w innej części niniejszego pisma. Tutaj przedstawię ją skrótowo.
Postanowiono skusić mnie, abym zmienił swoje stanowisko pracy, przekazując mi kusząca propozycję przejścia do pracy do Wydziału Bezpieczeństwa. Odpowiadało mi to, bo uwalniałem się wtedy od presji wywieranej na mnie przez pana Hanysa w jego Wydziale.
Najpierw poinformowano mnie, na spotkaniu zorganizowanym (specjalnie w tym celu) na Wydziale Bezpieczeństwa, że mogę się przenieść to tego Wydziału przed końcem marca 2006 r., gdyż , po pierwsze, sprawa mojego przejścia jest już nagrana z panią dyrektor Wydziału Personalnego, a po drugie i tak poszukują nowego pracownika na to stanowisko. Podkreślono przy tym, że jeżeli się nie zdecyduję do końca marca, to propozycja będzie nieaktualna, bo z początkiem kwietnia robią konkurs na to stanowisko dla kandydatów z poza Urzędu.
Wszystko odbyło się w sposób nie budzący we mnie żadnych podejrzeń. Była zgoda na przejście do nowej pracy podpisana przez dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa (Pan Rafał Hanys mnie nie chciał w swoim Wydziale). Przejście do pracy do Wydziału Bezpieczeństwa odbyło się w formie ogólnie przyjętej w Urzędzie. Było zapoznanie z pracownikami tego Wydziału, wyznaczenie nowego miejsca pracy, umieszczenie nazwiska na liście obecności, itd., a Wydział Personalny (kreujący to przejście) miał załatwić tylko formalności.
Jak tam popracowałem 3 dni, wszczęto nagle alarm, nagłośniony, aż do przesady, że jeden z pracowników Urzędu popełnił “przestępstwo”, bo samowolnie opuścił stanowisko pracy. Zrobiła się z tego afera oraz odbyło się poszukiwanie mnie w całym Urzędzie, aby wręczyć mi karę nagany za ten czyn. Wyglądało to tak, jak polowanie na niewolnika, który uciekł z plantacji swego pana. Lecz mnie w Urzędzie już nie znaleziono. Jak się o tym dowiedziałem, źle się poczułem, poszedłem do lekarza i dostałem zwolnienie lekarskie, łącznie z dniem rzekomego opuszczenia stanowiska pracy. Dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa i dyrektor Wydziału Personalnego od razu o dokonanych uzgodnieniach zapomnieli. Stwierdzili, że samowolnie opuściłem stanowisko pracy.
Prezydentowi powiedzieli, że cały czas mieli dobrą wolę na załatwienie mojej sprawy, lecz to ja nie załatwiłem formalności i ostatecznie odrzuciłem ich pomoc.
Na zeznaniach w Sądzie zmieniali ciągle swoje wypowiedzi, za każdym razem mówiąc co innego. Ostatecznie wyszło na to, że mówiłem prawdę i świadczą o tym zgromadzone w aktach sprawy dowody, ale nic to jednak nie zmieniło. Skutek tego pozostał i nikt nie poniósł żadnej odpowiedzialności za doznaną mi krzywdę.
Powracając do sprawy udzielonej mi ustnie kary upomnienia ślad za tym, w dniu 06.10.2005 r., otrzymałem pismo od Sekretarza Miasta o następującej treści:
“W związku z powzięciem wiadomości o nieprzestrzeganiu przez Pana ustalonej organizacji i porządku w procesie pracy, na podstawie art.108, § 1, pkt.1 Kodeksu Pracy w oparciu o przepis § 55 ust. 1 pkt. 1 w związku z § 8, pkt. 1) Regulaminu Pracy, po uprzednim wysłuchaniu Pana - udzielam Panu kary upomnienia”
W uzasadnieniu udzielonej kary napisano, cytuję:
“Nie dotrzymanie kolejnego terminu realizacji zleconego przez przełożonego zadania, a w szczególności uruchomienia funkcji aplikacji PismaSQL, polegającej na nadawaniu jednolitego numeru sprawy rejestrowanym dokumentom.
Mimo wielokrotnego deklarowania terminów zakończenia prac programistycznych i ustalenia z kierownikiem działu ostatecznego terminu uruchomienia funkcji jednolitego numeru sprawy na dzień 01.10.2005 r. termin nie został dotrzymany. Spowodowało to znaczące utrudnienia w realizacji prac związanych z wdrożeniem systemu ISO w skali całego Urzędu.
Od powyższej kary, na podstawie art. 112 KP, służy Pani prawo wniesienia sprzeciwu do pracodawcy w terminie 7 dni od daty otrzymania niniejszego pisma.”
Po przeczytaniu treści upomnienia zauważyłem, że po pierwsze, występująca w tej treści data 01.10.2005 r. okazała się wolną sobotą i dla Urzędu był to dzień wolny od pracy, a po drugie, w ostatnim zdaniu pouczenia występowało słowo “Pani" oznaczające, że jakaś Pani dostała wcześniej też karę upomnienia.
Pomyślałem sobie, że zachciało mi się wymyślać ten program PismaSQL dla Urzędu Miejskiego Wrocławia. Nikt mnie o to nie prosił i nie miałem takiego zlecenia, aby go zrobić Nie byłoby programu, to i nie byłoby kary upomnienia.. Inni siedzą, nic nie wymyślają i nie mają takich problemów w Urzędzie. A teraz zamiast nagrody za opracowanie tego programu otrzymałem karę. Czemu to miało służyć? Chyba temu, żeby mi pokazać, że nie należy robić czegoś więcej niż jestem o to proszony.
W tej chwili miałem już nie tylko sprawę nie załatwionego do tej pory mobbingu, ale dodatkowo karę upomnienia, nałożoną przez mobbingującego mnie dyrektora oraz negatywną opinię na forum całego Urzędu, że jestem pracownikiem nieterminowym i nierzetelnym.
W rzeczywistości zrobiłem największe i najpoważniejsze oprogramowanie w Urzędzie Miejskim Wrocławia, jakim był system obiegu dokumentów PismaSQL. Na dodatek zrobiłem go sam, przy pomocy własnej inicjatywy i według własnego pomysłu..
Ktoś by powiedział: “zachciało ci się wszczynać sprawę antymobbingową przeciwko dyrektorowi, no to teraz masz”.
Czując się niesprawiedliwie oskarżonym w dniu 06.10.2005 r. napisałem do Pana Prezydenta sprzeciw na nałożoną na mnie karę upomnienia. Skorzystałem z pouczenia podanego w ostatnim zdaniu upomnienia, iż mam prawo złożyć sprzeciw w terminie 7 dni..
W sprzeciwie napisałem, iż nie zgadzam się z postawionymi mi zarzutami w uzasadnieniu kary upomnienia. Przytaczam tu fragment tego sprzeciwu:
“Oświadczam, że prace projektowe nad jednolitym numerem sprawy zakończyłem w dniu 10.08.2005 r. opracowując wersję programu PismaSQL 14.1 (czyli 52 dni przed terminem wymienionym w pisemnym uzasadnieniu do udzielonej kary upomnienia tj. 01.10.2005 r. – sobota) oczekując na ich szybką prezentację i zatwierdzenie, o czym osobiście poinformowałem e-mailem mojego bezpośredniego przełożonego oraz osoby zainteresowane z Wydziału Organizacyjnego i Prawnego. W ostatnim zdaniu podkreśliłem, że oczekuję dalszych decyzji, aby móc jak najszybciej dokonać praktycznej prezentacji programu w celu uzyskania zatwierdzenia projektu przez kompetentne osoby.”.
dalej napisałem, cytuję:
“w związku z brakiem jakiegokolwiek zainteresowania w sprawie organizacji prezentacji, oceny i odbioru programu ze strony osób merytorycznych, o czym mówiłem wcześniej w niniejszym piśmie, przystąpiłem od dnia zakończenia realizacji programu t.j. 10.08.2005 r (dwa miesiące przed datą wymienioną w karze upomnienia) do wykonywania dalszych zleceń z Biura Sprzedaży Lokali i Wydziału Organizacyjnego i Prawnego.”.
Do sprzeciwu dołączyłem dokumenty dowodowe.
Kara upomnienia, pismem Sekretarza Miasta z dnia 21.10.2005 r., została potrzymana. W piśmie tym napisano co następuje:
“W związku z wniesionym przez Pana sprzeciwem od udzielonej kary upomnienia – po dokonaniu wnikliwej analizy całości sprawy oraz rozpatrzeniu stanowiska zakładowej organizacji związkowej – utrzymuję w mocy udzieloną karę upomnienia”.
Ciekawi mnie, kto dokonywał tej wnikliwej analizy, przecież nikt w Urzędzie Miejskim Wrocławia oprócz mnie, nie zna się na moich systemie obiegu dokumentów PismaSQL. Sam go opracowałem, sam programowałem i sam wdrażałem, bez jakiegoś zlecenia, czy czyjegoś polecenia .
Po utrzymaniu w mocy kary upomnienia zmuszony zostałem do dochodzenia swojej niewinności na drodze Sądowej. W dniu 24.10.2005 r. złożyłem pozew o uchylenie nałożonej kary
upomnienia.
W trakcie postępowaniu sądowego dyrektor zażarcie zeznawał przeciwko mnie i wysuwał dowody mojej winy. To samo było z moim kierownikiem. Wyszło przy okazji na jaw, że dyrektor i jego kierownik nie zna się w ogóle na działających systemie rejestracji obiegu dokumentów w Urzędzie Miejskim Wrocławia. Powstaje pytanie, jak można było nadzorować te prace, a tym bardziej je oceniać.
Orzeczenie wyroku Sądu z 27.02.2006 r. uwolniło mnie od stawianych mi zarzutów nierzetelności i nieterminowości oraz przyczynienia się do utrudnień w realizacji prac związanych z wdrożeniem systemu ISO (europejskiego certyfikatu jakości) w skali całego Urzędu. W dniu 25.04.2006 r. wyrok został uprawomocniony. Tym samym nałożona na mnie kara upomnienia była automatycznie
anulowana.
Powstaje pytanie, jakie konsekwencje niosło za sobą orzeczenie wyroku sądu? Otóż zarzuty, jakie postawiła mi Komisja Antymobbingowa – nierzetelność i nieterminowość były, wobec tego wyroku, nieprawdziwe. Czy zatem Komisja Antymobbingowa dobrze wykonała swoje obowiązki? A kto w komisji mógł oceniać moją terminowość. Czy był w komisji jakiś informatyk? A może komisja słuchała tylko opinii drugiej strony postępowania antymobbingowego, czyli dyrektora Hanysa? W takim przypadku byłaby stronnicza i jej misja nie wypełniła się. Przypominam, że dla uwiarygodnienia wniosków komisji, Pan Rafał Hanys, trzy dni po zakończeniu jej prac, udzielił mi kary upomnienia, aby zatwierdzić wyniki jej
prac.
Jeżeli ponadto zostałem uwolniony prawomocnym wyrokiem Sądu od zarzutu utrudnień w realizacji prac związanych z wdrożeniem systemu ISO w skali całego Urzędu, kto był za to
odpowiedzialny?
Wystarczy prześledzić przetargi, jakie odbyły się na Wydziale Informatyki. Pierwszy przetarg na system obiegu dokumentów dla Urzędu Miejskiego Wrocławia odbył się jesienią 2003 r. , w roku objęcia stanowiska dyrektora Wydziału Informatyki przez Pana Hanysa, a rozstrzygnięcie tego przetargu nastąpiło w styczniu 2004 r. Z przetargiem tym wiązała się sprawa prokuratorska.. Drugi przetarg na system obiegu dokumentów pan Hanys rozstrzygnął, jak sam stwierdził przed komisją antymobbingową [dokument w aktach sprawy] w czerwcu 2005 r. Trzeci przetarg na system obiegu dokumentów [dokument w aktach sprawy] ogłoszono 20 czerwca 2006 r. W Urzędzie Miejskim Wrocławia do dzisiaj działa mój komputerowy system obiegu dokumentów PismaSQL. W momencie usunięcia mnie z pracy, a było to 30 kwietnia 2006 r. nie widziałem innego. W marcu 2006 r. nawet jeszcze go nadzorowałem. Ostatnio w październiku 2006 r. byłem w Urzędzie i widziałem, że korzystają z niego w
sekretariacie.
Przez cały czas moje prace nad programem PismaSQL były przez Pana Haysa blokowane. Byłem karany również za ten
system.
< 1
2 3 4
5 6 7
8 9
Zobacz też