W dniu 21.04.2006 r. żona postanowiła zadzwonić do Biura
Przejazdów Bezbiletowych w Gnieźnie (telefon 0616334336 - windykacja
należności), aby sprawdzić, co się dzieje
z zadłużeniem związanym z wyłudzeniem przez PKP-SKM od nas
kary (w dniu 21-07-2003) za przejazd bezbiletowy. Okazało się, że
kara narosła już do 220 zł i sprawę kierowano już do Warszawy
celem windykacji tej należności, a od Sądu i od PKP żadnej nie było
wiadomości. Z powyższego wynikało, że sędzia
oszukał nas mówiąc przy ogłaszaniu wyroku w lutym 2005 r., iż w
ciągu dwóch tygodni orzeczenie wyroku zostanie przesłane do domu (a
wtedy będziemy mogli się odwoływać). Przeszło rok czekaliśmy na
pisemne powiadomienie o wyroku od Sądu, a okazało się, że należało w terminie do 2
tygodni, od ogłoszenia wyroku, zwrócić się do sądu na piśmie o przesłanie odpisu wyroku do
domu. Nie dysponując odpisem wyroku, nie mogliśmy złożyć odwołania
i wyrok po kilku tygodniach się uprawomocnił. Przez prawie rok nic się
nie działo, z wyjątkiem narastającej kwoty zadłużenia. PKP-SKM nie
miał już żadnego interesu, aby nas poinformować o zadłużeniu, bo
już na dodatkowych odsetkach zarabiał. Po wysłaniu do Warszawy
sprawy zadłużenia celem jego windykacji komornik też miałby na życie.
Należy pamiętać iż obecnie Sąd (rok 2006 r) nie jest zobowiązany, aby informować nas pisemnie o
wyrokach. To my sami musimy się domagać tego i to możliwie jak
najszybciej, aby wyrok się nie uprawomocnił, zanim postanowimy
napisać jakieś odwołanie.
Tymczasem na jednej ze stron
internetowych: www.pkp.com.pl/zrodlo/7.doc czytamy:
Informacja na temat
bezpieczeństwa na obszarach objętych działaniem Spółki „PKP
Przewozy Regionalne”
- - - - -
Dużym problemem są również
przejazdy bezbiletowe dłużników wielokrotnych. W pierwszym kwartale
2004r. Biuro Przejazdów Bezbiletowych w Gnieźnie odnotowało około
7.800 dłużników wielokrotnych, którzy wyłudzili 45 tyś przejazdów.
Wobec
nich Biuro Przejazdów Bezbiletowych w Gnieźnie rozpoczęło w roku
2004 procedurę kierowania zawiadomień do policji o ukaranie w trybie
art. 121 Kodeksu Wykroczeń.
|
Wystarczy sobie pomnożyć 45000 wyłudzonych
przejazdów przez karę za wyłudzony przejazd ok. 100 zł co daje za
pierwszy kwartał 2004 r. sumę 4.500.000 zł. Dla przejazdów regionalnych, krótko
odcinkowych, koszt przejazdu jednej osoby miej więcej wynosi 2 zł.
Gdyby przewoźnik miał uzyskać kwotę 4 mln. 500 tyś. zł z
przejazdów ludzi, musiałby przewieźć w ciągu pierwszego kwartału
2004 roku 2 mln 250 tyś ludzi w co bardzo wątpię. Jak z tego
wynika dla PKP-Szybka Kolej Miejska, czy też innej spółki PKP dłużnicy
na pewno nie są problemem, lecz wybawieniem.
Reasumując, PKP-SKM przygotowała następujące środki
dla podróżnych podwyższające bezpieczeństwo i wygodę przejazdu,
które w istocie wyłudzają od nich pieniądze i działają jak
niezawodna maszynka do maksymalizacji ich zysku:
-
W kasach biletowych na stacji pasażer kupuje
nieważny bilet w odróżnieniu od naszego dotychczasowego
przyzwyczajenia nabywania biletów na stacjach PKP. Bilety stają
się ważne dopiero po skasowaniu w kasownikach znajdujących się
tylko na peronie, dlatego jeżeli rozpoczęliśmy podróż pociągiem
i przez roztargnienie nie skasowaliśmy biletu na peronie, radzę
przerwać podróż, dojechać do najbliższej stacji, wyjść z
pociągu, skasować bilet i poczekać na kolejny pociąg.
Oznaczenia kasowników na peronach są bardzo często
zamazane i pozrywane (na stacji Wejherowo taki stan oznaczania
kasowników był w roku 2003, 2004, 2005 - sam sprawdzałem),
dlatego należy dla pewności spytać się kogoś, gdzie się taki
kasownik znajduje. Jeżeli natrafimy podczas przejazdu na
sprawnych i aroganckich chłopaków z firmy RENOMA, pamiętajmy,
że nic nie pomogą nasze tłumaczenia, usprawiedliwienia, że nie
skasowaliśmy biletu, bo nie wiedzieliśmy. Na fakt przyłapania
podróżnego w takiej sytuacji, chłopaki aż zacierają ręce. Z
tego i ono żyją i cała SKM. Z marnych groszy za przejazd
PKP-SKM musiałaby zwinąć swój interes i ogłosić upadłość.
Nie należy liczyć na to, że jeżeli się nie podpiszemy na
mandacie za bezbiletowy przejazd, to wszystko będzie OK. Nasz
podpis się nie liczy. Na mandacie podpisze się kontroler i umieści
dopisek, że podczas udzielania kary podróżny był rzucał się
i był arogancki. Przy okazji pragnę poinformować, że nie ma
nigdzie żadnego miejsca na złożenie skargi czy zażalenia.
-
Jeżeli nie zapłacimy kary na miejscu,
otrzymamy pismo do domu, informujące, że musimy zapłacić karę
(około 110 zł), jeżeli nie to PKP-SKM grozi Sądem. Zgodnie z prawem należy nam się napisać odwołanie
od zapłaty. Lecz nawet najbardziej wiarygodne tłumaczenia nie
odniosą skutku, po prostu odbiorca zawsze rozpatruje je
negatywnie.
-
Po pewnym czasie zaczynamy otrzymywać
ponaglenia przedsądowne do zapłaty.
-
Ostatecznie PKP-SKM kieruje sprawę do Sądu i
w trybie uproszczonym Sąd ogłasza wyrok zasądzający karę w
wysokości należnej zapłaty i kosztów dodatkowych. Oczywiście
PKP-SKM tego nie robi osobiście, gdyż tego nawet nie potrafi. Ma
do tego sprawne Biuro Przejazdów Bezbiletowych w Gnieźnie, które
z kolei korzysta z pomocy prawników, doświadczonych w tej
sprawie.
-
Zgodnie z prawem możemy w Sądzie złożyć
sprzeciw od kary zapłaty. Lecz w związku z licznymi takimi
sprawami, Sąd już stał się odpor ny na poczucie krzywdy podróżnego,
rozprawę prowadzi szablonowo nawet nie wnikając w rozpatrzenie
indywidualnej sprawy i orzeka naszą przegraną. Przy okazji
informuje nas, że za dwa tygodnie otrzyma wyrok na piśmie do
domu, a my oczekujemy na ten wyrok, aby napisać kolejny sprzeciw
w Sądzie wyższej instancji. I czekamy daremnie, aż wyrok
się uprawomocni tzn. że nie możemy już napisać żadnego
sprzeciwu. Tymczasem, PKP-SKM odczekuje sobie kolejny rok i
nalicza sobie odsetki.
-
Kiedy PKP-SKM uzna już, że dość dobrze wyłudziło
od nas pieniądze, kieruje sprawę windykacji należności do
Warszawy, sprawnej firmy zajmującej się wyciąganiem od nas
pieniędzy.
-
Wszystko to odbywa się w obliczu prawa i
wygody dla podróżnego.
-
Czy kiedykolwiek pamiętamy, że robiły to
Polskie Koleje Państwowe? O ile pamiętam, każdy miał do PKP
szacunek i poważanie, a jak już ktoś jechał bez biletu, to świadomie,
bo tego biletu faktycznie nie miał. Kontrolę i asygnowanie kary
za przejazd bezbiletowy robił tylko jeden człowiek - kontroler a
nie cała machina wyspecjalizowanych firm włączając w to Sądy
i Policję.
Waldemar Wietrzykowski

Od kiedy Walczak zakratował kasownik
dochody SKM jeszcze bardziej wrosły!
1
2
3
4
|